Tytuł: Szamańskie tango
Autor: Aneta Jadowska
Tom: 2
Tom: 2
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok 1. wydania: 2017
Drugi tom cyklu o szamanie Witkacym. Tym razem wątek romantyczny zostaje zastąpiony przez więź między ojcem a córką. Cóż, ta jest chyba jeszcze bardziej kłopotliwa niż nieszczęśliwe zakochanie. Bo odpowiedzialność za tę drugą osobę większa, a i zerwanie nie wchodzi w grę.
Na domiar złego, okazuje się, że młode szamanki są o wiele bardziej narażone na niebezpieczeństwa związane z powołaniem niż chłopcy. Padają jak muchy, nawet jeśli znajdują się pod niezłą opieką. A biedny protagonista nie ma o tym zielonego pojęcia. No bo i jak mógłby się dowiedzieć, że tatuaż to elementarny środek bezpieczeństwa? Nikt nie napisał poradnika dla rodziców szamanek.
Witkacy robi więc, co może, a i tak obrywa z każdej strony (co bez pudła zapewnia mu sympatię czytelnika). Mimo to radzi sobie zaskakująco dobrze, nawet jego duch opiekuńczy okazuje się jednak mieć jakieś zalety.
Postacie w dużej części znane z pierwszego tomu i/ lub cyklu o Dorze. Acz pojawiają się również całkiem nowi bohaterowie — wreszcie poznajemy dokładniej zaświaty, a tam roi się od prastarych bytów o indiańskich imionach. Uważam, że postacie zostały porządnie zbudowane, mają swoje cele i swoje charakterki. Tylko w jednym momencie Witkacy wydał mi się zbyt babski. IMO, facet by tak ubrania szefowej nie opisał. Nawet nadwrażliwy szaman. I jeszcze miejscami Kurczaczek — kreowana na bardzo inteligentną dziewczynę — zachowuje się tak durnie, że nawet jak na standardy nastolatek, poniżej wszelkiej krytyki.
Z ciekawostek: pojawiają się wątki muzyczne. Niestety, jako posiadaczka ucha totalnie zdeptanego przez stado słoni, nie potrafiłam ich docenić. Ale zauważyłam, że są. Nie bez kozery szanujący się szaman ma bębenek albo inny instrument.
Ogólnie: lektura szybka, łatwa i przyjemna. Z przyjemnością odwraca się kartki, żeby dowiedzieć się, czy X przeżyje... Znaczy, z grubsza wiadomo, że niektóre osoby dotrwać do ostatniej strony muszą, ale zawsze pozostaje ciekawość, jak to zrobią i jaką cenę zapłacą.
Z wycyzelowaniem językowym nie jest źle, ale doskonale też nie. Sporadycznie trafiają się zaginione podmioty i literówki. Z cięższych grzechów wyłapałam sześciokątne kostki do gry (str. 344).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz