Tytuł: Kobiety wywiadu
Autor: Przemysław Słowiński
Wydawnictwo: SCHOLAR
Rok 1. wydania: 2018
Piętnaście rozdziałów, każdy opowiada o innej kobiecie pracującej dla wywiadu. Zazwyczaj pięknej — podrywanej albo podrywającej, wyłudzającej informacje w łóżku, przemycającej dokumenty lub pieniądze, niekiedy również strzelającej... Dla agentek można znaleźć wiele zastosowań.
Historie kobiet ułożone są alfabetycznie, nazwiskami. Każdej damie przypada około dwudziestu stron. Historyjki nie zawierają wiele informacji, bo i trudno je zdobyć — szpiedzy przeważnie należą do bardzo skrytych ludzi. Zdaje się, że tylko jedna pisała pamiętnik — ewenement w tej branży.
Panie z różnych krajów i okresów, lecz dominują Polki, druga wojna światowa i wyższe warstwy. Nawet jedna hinduska księżniczka jest. Niektóre nazwiska bardzo znane (acz niekoniecznie kojarzone ze szpiegostwem), inne zapomniane po cichu. Szczególnie władze PRL-u usilnie starały się nie pamiętać.
Często bohaterki rozdziałów odznaczają się dużym sprytem, opanowaniem, odwagą... Cóż, gdyby brakło im tych zalet, pewnie wpadłyby przed osiągnięciem znaczących sukcesów (a rzadko kiedy te kobiety traktowano jak jeńców wojennych) i historia nie miałaby na ich temat wiele do powiedzenia.
Zwracają uwagę liczne czarno-białe zdjęcia. W większości ludzi w jakiś sposób związanych z bohaterką, ale trafiają się również fotokopie dokumentów. Ilustracji jest tak wiele, że pozostaje stosunkowo mało miejsca na tekst i książkę czyta się bardzo szybko.
Każdy rozdział zawiera kilka encyklopedycznych notek definiujących różne terminy; nazwy jednostek wywiadowczych i organizacji, technik używanych przy szpiegowaniu, osób itp. Na końcu książki zamieszczono bibliografię, ale przydałby się jeszcze indeks nazwisk i miejsc.
Każdy rozdział zawiera kilka encyklopedycznych notek definiujących różne terminy; nazwy jednostek wywiadowczych i organizacji, technik używanych przy szpiegowaniu, osób itp. Na końcu książki zamieszczono bibliografię, ale przydałby się jeszcze indeks nazwisk i miejsc.
Zaskoczył mnie jeden rozdział, w większości poświęcony rotmistrzowi Sosnowskiemu — mężczyźnie, który tak rozkochał w sobie Benitę von Falkenhayn, że ostatecznie trafiła na szafot. Teoretycznej bohaterce tego fragmentu poświęcono znacznie mniej miejsca.
Pod względem językowym mogło być lepiej — natknęłam się na stosunkowo wiele literówek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz