piątek, 22 listopada 2019

"Moby Dick" — dygresyjnie

Tytuł:           Moby Dick czyli biały wieloryb
Tytuł oryginału: Moby Dick or the Whale        
Autor:           Herman Melville               
Tom:             2                             
Wydawnictwo:     Czytelnik                     
Rok 1. wydania:  1851                          

Drugi tom powieści. Teraz już żarty i wstępy się skończyły, zaczyna się prawdziwe polowanie na wieloryby — esencja całej książki. Z szalupami, harpunami, pościgami, pozyskiwaniem olbrotu... Z obsesją kapitana Ahaba, która narasta i stopniowo przeradza się w szaleństwo.

No właśnie — kapitana. Na uwagę zasługuje ówczesne traktowanie "pierwszego po Bogu". Straszne, na swój sposób. Pół biedy, jeśli tylko zaniedba wydobycia cennej ambry, bo za bardzo mu się spieszy. Gorzej, kiedy dojdzie do wniosku, że nowy, specjalnie wykuty harpun trzeba zahartować we krwi (dostał ją bez żadnych protestów), a nie w zwykłej wodzie. Albo podczas tajfunu zabroni zdjęcia żagli. I każde przeciwstawienie się jego durnym decyzjom to bunt...

Współczesnego czytelnika może również razić rasizm i podejście do zabijania waleni (z pozostawianiem niepotrzebnego mięsa na pastwę rekinów włącznie). Już wiadomo, że nadmierne polowania prowadzą do wytępienia gatunku. Ale, hej, przecież zabicie kaszalota wymaga więcej czasu niż upolowanie bawołu, a poza tym wieloryb żyje chyba ze sto lat (nieprawda), więc zdąży doczekać się kilku pokoleń potomków, a zatem zagłada mu nie grozi... Zdecydowanie — wiele się zmieniło w myśleniu przez ostatnie półtora wieku.

Podobnie jak w pierwszym tomie, mnóstwo dygresji. Niby jakoś tam związanych z tematem, ale niespecjalnie popychających fabułę do przodu; mamy rozdziały poświęcone głowie oraz ogonowi wieloryba, cieśli okrętowemu i jego warsztatowi... Gdyby pominąć te opisy, książka spokojnie zmieściłaby się w jednym tomie i to krótszym niż każdy z obecnych.

Za to język bardzo bogaty. Tylko podziwiać zasób słownictwa, liczebność synonimów, odniesienia biblijne, terminy marynistyczne (te wszystkie nazwy lin, narzędzi używanych w wielorybnictwie, komendy)... Widać, że Autor spędził trochę czasu na morzu.

Niespecjalnie często, ale zdarzają się literówki. Zasady interpunkcji też się ostatnio zmieniły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz