środa, 6 listopada 2019

"Dzikie dziecko miłości" — o Dorze Wilk

Tytuł:          Dzikie dziecko miłości
Autor:          Aneta Jadowska        
Wydawnictwo:    SQN                   
Rok 1. wydania: 2019                  

Formalnie to chyba nie jest tom z cyklu o Dorze Wilk, ale tak to wygląda. Plus duża domieszka szamana Witkacego i jego córki. Kolejna paskudna, wyczerpująca i nietypowa sprawa do rozwikłania. Tym razem z terminem tykającym niczym bomba.

Na szczęście (dla siebie i wiarygodności wydarzeń) namiestniczka nie musi wszystkiego robić sama. Zmontowała sobie do pomocy prawdziwy dream team. Nawet wampir Roman ruszył swój książęcy tyłek i zaangażował się w śledztwo. Ba — świr Sęp też zrobił coś pożytecznego, tak się przejął sprawą.

Bohaterowie na ogół znani z poprzednich książek, acz jest kilka nowych twarzy. I chyba jedna, która wcześniej odgrywała role co najwyżej epizodyczne. Ci naprawdę źli chłopcy — jak zazwyczaj — są jednorazowi.

Interesująca fabuła; dość wiele wątków luźniej bądź ściślej splatających się z głównym tematem. Mam jednak wrażenie, że jeden z nich — kota — nie został porządnie domknięty. Bo albo to zbyt wiele pomyślnych zbiegów okoliczności, albo kotek jest bardziej wyjątkowy niż na to wygląda. Cóż, może to się wyjaśni w którejś kolejnej książce...

Czytałam we właściwym czasie, bo akcja rozgrywa się tuż przed halloween (jak nietrudno zgadnąć — wyjątkowym dniem dla magicznych istot). Dzięki temu łatwiej przychodziło mi zanurzyć się w uniwersum Thornu.

Czyta się szybko i przyjemnie. Ciągle odczuwa się ciekawość, co będzie dalej. Nawet jeśli teoretycznie już wiadomo, jak zakończył się główny wątek. Pomaga humor Autorki. Dialog o zaglądaniu do lodówki Dory piękny. :-)

Wydaje mi się natomiast, że tytuł został słabo dobrany. Nie bardzo wiem, jak go interpretować; widzę dwie możliwości, ale nie rzuca mi się w oczy bohater pasujący do pierwszej, która przyszła mi do głowy. A druga... Hmmm, to chyba nie jest przyjemna opcja.

Z usterek językowych zauważyłam tylko jakiś zaimek odsyłający w Kosmos.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz