sobota, 23 maja 2020

"Stałe natury" — dygresyjnie

Tytuł:           Stałe natury           
Tytuł oryginału: The Constants of Nature
Autor:           John Barrow            
Wydawnictwo:     Copernicus Center      
Rok 1. wydania:  2003                   

Tytuł nie całkiem pasuje do treści, a podtytuł — "O liczbach skrywających najgłębsze tajemnice Wszechświata" jest już bardzo naciągany. Owszem, w tej książce sporo stron poświęcono stałym, ale nie wydaje mi się, że najwięcej. To bardziej historia podejścia fizyki do stałych. Jeszcze na początku jest o nich stosunkowo dużo, ale im dalej w las, tym więcej dygresji. O zasadzie antropicznej (to chyba konik Autora), o historiach alternatywnych, o liczbie wymiarów...

Zabrakło mi porządnego wprowadzenia dla laików — wymienienia najważniejszych stałych i ich zdefiniowania. Czym jest stała struktury subtelnej — mogę się tylko domyślać na podstawie napomknień, jednostki Plancka — przewijają się po kartkach, ale bez omówienia, stała Avogadra — pojawia się dopiero w przypisach... Ja wiem, że to nie jest stała fundamentalna, że to liczba ustalona dość arbitralnie, ale chyba można o niej wspomnieć w tekście książki poświęconej stałym?

Ogółem — odnoszę wrażenie, że to książka napisana przez fizyka dla fizyków. Laicy mogą się poczuć odstawieni na boczny tor. A to jakby kłóciło się z ideą popularyzowania nauki. Fachowcy już dawno te rzeczy wiedzą.

Całość podzielona na trzynaście rozdziałów, a te — na podrozdziały o długości kilku, góra kilkunastu, stron. Każdy rozpoczyna się cytatem (na ogół z literatury). Cytaty zostały nieźle dobrane, szanuję erudycję i oczytanie Barrowa.

Sporo ilustracji — wykresów i szkiców, od czasu do czasu fotografia któregoś fizyka. Wszystkie obrazki czarno-białe. 

Na końcu umieszczono przypisy Autora (te od tłumacza znajdują się na dole strony). Nie rozumiem, dlaczego wiele wydawnictw tak robi. Dla czytelnika to niewygodne, a przy składaniu za pomocą komputera chyba nie stanowi żadnej różnicy. Za przypisami jest kilkustronicowy indeks i spis treści. Co dziwne, nie ma bibliografii.

Na poziomie językowym całkiem przyzwoicie. Tylko w jednym miejscu znalazłam koszmarek — zmianę podmiotu w zdaniu złożonym z imiesłowem współczesnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz