Zbiór opowiadań, które nie załapały się do żadnych cykli; ani o Pirksie, ani o Trurlu i Klapaucjuszu, ani o Ionie Tichym... Trudno znaleźć ich wspólny mianownik, a jeśli próbować, to musi on być raczej ogólny: człowiek w obliczu nieznanego.
Opowiadania są dość pesymistyczne w wymowie, może nawet ponure. Jeśli na Ziemi pojawiają się kosmici, to w złych zamiarach. A właściwie trudno powiedzieć cokolwiek o ich zamiarach, bo nie sposób się z nimi porozumieć. Zazwyczaj można co najwyżej badać (acz raczej bez większych sukcesów). Skutki pierwszego kontaktu nigdy nie są pozytywne. W pewnym stopniu wyjątek stanowi "Inwazja z Aldebarana", w której można dopatrzeć się przebłysków humoru — nie ma to jak ochronna zapora z wodorotlenku etylu. To jednak najkrótszy tekst w całym tomiku.
Historyjki mają już ponad pół wieku, ale wcale nie wyglądają staro. OK, pozmieniały się interfejsy, a tu ciągle rządzą klasyczne rozwiązania, hitem wśród urządzeń do komunikacji nadal jest telefon stacjonarny, nie dla wszystkich dostępny. Ale w głębszych warstwach teksty pozostają świeże i ciekawe. No, te hipotezy nie zostały sfalsyfikowane i mniejsza o wykorzystywane gadżety. Nie wiem, czy to dobrze świadczy o Lemie, czy kiepsko o reszcie ludzkości. Może zwalmy na ufoludki, które ciągle się do nas nie pofatygowały.
Ciekawostka — w "Inwazji" pojawia się kobieta, istota tak rzadko spotykana w książkach Autora. Ale i tak nie ma wiele do gadania.
Język bardzo bogaty. Niewiele tu banalnych słów z podstawowego słownika dwóch tysięcy wyrazów, który większości ludzi wystarcza do zaspokojenia podstawowych potrzeb. Garstka neologizmów dla urozmaicenia lektury.
Jeśli mogłabym na coś narzekać, to na tytuły — zarówno całego zbioru, jak i poszczególnych opowiadań. W połowie przypadków jednowyrazowe, na tyle uniwersalne, że zdają się pasować do większości tekstów. Wątpię, żebym za kilka lat pamiętała, o czym traktował "Przyjaciel", a o czym "Szczur w labiryncie". Faktycznie, to może być "Zagadka".
Nie zauważyłam żadnych wpadek językowych. Ech, zastanawiam się, czy nawet gdyby coś wpadło mi w oko, to czasem nie wyparłabym traumatycznego kiksa ze świadomości...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz