środa, 7 września 2022

"Śmiertelna intryga" — bogaty świat

Tytuł:           Śmiertelna intryga      
Tytuł oryginału: Mortal Mischief         
Tłumacz          Beata Hrycak            
Autor:           Frank Tallis            
Tom:             1                       
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok 1. wydania:  2005                    

Akcja rozgrywa się we Wiedniu (chociaż Autor mieszka w Anglii), za czasów Freuda. Epokę i miejsce wybrano więc niebanalne — niby XX wiek, ale świat dziewiętnastowieczny. Kobiety obowiązkowo w gorsetach, dopiero co dostały możliwość studiowania (nie na wszystkich kierunkach, żeby im się czasem w pięknych główkach nie poprzewracało). Dżentelmeni z cygarami, w trzyczęściowych garniturach i wrodzonym przekonaniem o własnej wyższości nad resztą świata.

Przedstawiony świat staje się jeszcze ciekawszy i bogatszy dzięki szczegółom — zaskakuje mnie mnogość ciast oferowanych w niezliczonych kawiarniach, cukierniach i restauracjach. Porządny wgląd w środowisko medyczno-psychoanalityczne owych czasów. Do tego muzyka. Nazwy utworów niewiele mi mówią, ale i tak wywierają wrażenie. W tle faluje secesja i tworzy Klimt.

Sprawę tajemniczego morderstwa teoretycznie prowadzi inspektor policji, ale w praktyce głównym bohaterem jest jego przyjaciel — doktor Liebermann. Poznajemy jego rodzinę, upodobania, rozterki uczuciowe, hobby... Trochę przefajnowany; takie skrzyżowanie Holmesa z psychoanalitykiem. Dochodzi do genialnych wniosków na podstawie marnych przesłanek. Posługuje się — całkiem biegle — i hipnozą, i analizą snów. A przy tym z góry wie, które podejście zastosować. Bardzo dobrze gra na fortepianie i na dodatek ma raczej współczesne poglądy. Gdyby nie palił, mógłby startować w castingu na Supermana.

W książce znalazł się również drobny polski akcent. Ale to raczej nie powód do radości, bo Felka z Galicji jest prostytutką.

Czyta się dość szybko i przyjemnie, a i sama zbrodnia nietuzinkowa, wymagała niezłego planowania. Acz momentami trochę się gubiłam w postaciach, a niekiedy liczni podejrzani zlewali się ze sobą. Tu hrabia, tam bankier, ówdzie były aktor udający artystę...

Nie wynotowałam żadnych usterek językowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz