czwartek, 15 września 2022

"Dziewczyna z Dzielnicy Cudów" — początek trylogii

Tytuł:          Dziewczyna z Dzielnicy Cudów
Autor:          Aneta Jadowska              
Tom:            1                           
Wydawnictwo:    SQN                         
Rok 1. wydania: 2016                        

Początek kolejnej trylogii w dorobku Autorki, o Nikicie. Chociaż... Trudno orzec, czy cykl o szamanie Witkacym jeszcze jest trylogią, czy już za bardzo obrósł w dodatki. W każdym razie akcja toczy się w tym samym uniwersum, Dora nawet została wspomniana w kilku miejscach.

To samo uniwersum, ale nieludzkie miasto inne — bardziej niebezpieczne, ze zwariowaną magią i powtarzającą się niekiedy "czkawką", czyli zaburzeniami, które mogą nieodwracalnie zamienić mieszkańców w coś paskudnego i krwiożerczego. A po drugiej stronie rzeki to już w ogóle szał roślinności. W niektórych częściach miasta strach nocować, bo albo się człowiek (czy coś zbliżonego) nie obudzi, albo już nigdy nie będzie mógł wrócić do pierwotnego domu.

Protagonistka to młoda dziewczyna z trudnym życiorysem. Dość powiedzieć, że własny ojciec porwał ją kiedyś i torturował, a matka nie zareagowała jakoś specjalnie na przesłane odcięte palce. Skoro się córka dała porwać... Obecnie dziewczyna pracuje w czymś zbliżonym do agencji zrzeszającej płatnych morderców i świadczącej podobne usługi. I radzi sobie w tej pracy całkiem dobrze. Może aż za łatwo jej idzie, mam nadzieję, że Nikita nie przekształci się w kolejną przefajnowaną Dorę Wilk. Mimo wielu trupów na koncie pozostaje bohaterką pozytywną. A że po zastrzeleniu pod prysznicem kolegi z pracy dorobiła się ksywy "Modliszka"? To on zaczął.

Protagonistka stosunkowo młoda, ale nie uznałabym powieści za YA. Niby bezpośrednich scen seksu nie ma, ale zabijania sporo. Mówienia o seksie też trochę, a wśród drugoplanowych postaci trafiają się prostytutki. W sumie trudno mi powiedzieć, do kogo adresowany jest ten cykl, ale czytało się lekko, szybko i przyjemnie.

 Warstwa językowa mnie rozczarowała. Przeżyłabym literówkę, ale błąd ortograficzny? "Karzą ci zmykać w podskokach" (s. 145)? W sumie jakoś przeżyłam, ale niesmak pozostał. A dziesięć stron dalej grzmot minutę po błyskawicy sugeruje bliskość burzy. Chyba miała być sekunda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz