Tytuł: Drugi mózg
Tytuł oryginału: The Other Brain
Autor: R. Douglas Fields
Autor: R. Douglas Fields
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok 1. wydania: 2009
Podtytuł "Rewolucja w nauce i medycynie" w oryginale daje więcej informacji: "From Dementia to Schizophrenia, How New Discoveries about the Brain Are Revolutionizing Medicine and Science". Z tymi rewolucjami to bym nie przesadzała, ale faktycznie — zmienia się dużo. A czym właściwie jest tytułowy drugi mózg? To komórki glejowe, czyli komórki inne niż neurony. Bez synaps, bez zdolności do wytwarzania impulsów elektrycznych, przez całe dziesięciolecia lekceważone i spychane do roli służebnej wobec neuronów. Czy słusznie? Neurony z mózgu Einsteina nie różnią się zbytnio od tych pobranych od zwykłych śmiertelników. Za to liczba komórek glejowych jest poza skalą. Pszipadek?
Książka przedstawia historię badania komórek glejowych; jak poznawano ich rodzaje, funkcje, znaczenie dla zdrowia układu nerwowego i związki z myśleniem, z neuronami. Od końca XIX wieku, do początków XXI. Nie brakuje tu również odkryć Autora czy wzmianek o innych neurobiologach.
Nie można powiedzieć, że Fields podaje wyłącznie suche fakty i odkrycia naukowe. Każdy rozdział otwiera ocierający się o biografię fragment poświęcony konkretnemu człowiekowi, zazwyczaj o znanym nazwisku. Na przykład rozdział ósmy — o chorobach neurodegeneracyjnych — zaczyna się od Stephena Hawkinga.
Dowiedziałam się wielu zaskakujących rzeczy. Od wspomnianego już mózgu Einsteina zaczynając, a na "podsłuchiwaniu" neuronów kończąc. Bez komórek glejowych cienko byśmy przędli i szkoda, że z powodu lat zaniedbań wiemy o nich tak mało. Po raz kolejny można się przekonać, że ewolucja eliminuje wszystkie zbędne ekstrawagancje.
Książka zawiera wkładkę z kilkudziesięcioma czarno-białymi rycinami. Na końcu zamieszczono kilkunastostronicowy słowniczek ważniejszych pojęć, bogatą bibliografię (w podziale na poszczególne rozdziały) oraz indeks osób.
Język dość bogaty w terminy naukowe. Fields swobodnie żongluje nazwami komórek glejowych, chorób, związków chemicznych... No, ale można Go rozgrzeszyć, skoro laikom podarował słowniczek. Błędów nie zauważyłam.
Książka zawiera wkładkę z kilkudziesięcioma czarno-białymi rycinami. Na końcu zamieszczono kilkunastostronicowy słowniczek ważniejszych pojęć, bogatą bibliografię (w podziale na poszczególne rozdziały) oraz indeks osób.
Język dość bogaty w terminy naukowe. Fields swobodnie żongluje nazwami komórek glejowych, chorób, związków chemicznych... No, ale można Go rozgrzeszyć, skoro laikom podarował słowniczek. Błędów nie zauważyłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz