środa, 7 marca 2018

"Księgi nomów" — trylogia dla młodzieży

Tytuł:           Księgi nomów         
Tytuł oryginału: The Bromeliad Trilogy
Autor:           Terry Pratchett      
Wydawnictwo:     Rebis                
Rok 1. wydania:  1989-1990            

Właściwie (jak łatwo poznać po angielskim tytule) to trylogia, lecz wydana w jednym tomie. Utwór skierowany do młodzieży (i to raczej tej z późnej podstawówki niż liceum), więc tomiszcze nie wyszło zbyt grube. Jednak również dorośli mogą znaleźć coś dla siebie — coś ciekawego, zabawnego, może pobudzającego do refleksji.

Teoretycznie książka przybliża przygody nomów — małych ludzików żyjących w naszym świecie, szukających w nim odpowiedniego miejsca i pragnących wrócić do własnego. Historii o rozmaitych skrzatach i krasnoludkach napisano już mnóstwo. Ale jak dla mnie, to powieść o religii, o sztywnym trzymaniu się starych dogmatów, kiedy wszystko dookoła się zmienia. I w tym leży siła i wyjątkowość Pratchetta.

Bohaterowie mali, lecz niejednowymiarowi i zróżnicowani. Spotykamy nomy bardzo religijne, są też takie zainteresowane techniką (i uwielbiające prowadzić pojazdy). Zgryźliwe i potulne, tchórzliwe i pełne brawury, konserwatywne i ciekawe świata... Właściwie każdy jest niejednoznaczny moralnie. Wiadomo, po czyjej stronie powinien opowiedzieć się czytelnik, ale nie ma w książce rycerza bez skazy ani geniusza zła. Spotykałam już powieści dla dorosłych z gorzej stworzonymi postaciami.

Fabuła — jak to w trylogiach bywa — wyraźnie podzielona na etapy. Najpierw nomy mieszkają w likwidowanym sklepie, potem wyruszają szukać nowego domu (pada na stary kamieniołom), by wreszcie zainteresować się podróżami kosmicznymi. Niby wiadomo, czym musi się skończyć każda część, ale i tak czyta się z przyjemnością.

Smaczku (szczególnie dorosłym, jak sądzę) dodaje nietypowe spojrzenie na człowieka. Z punktu widzenia malutkiego noma wiele naszych zachowań wygląda idiotycznie. Dla pocieszenia — w drugą stronę to też działa, bo nomy na przykład oczekują, że we florydzkiej trawie będą się na nie czaić żarłoczne krokodyle.

Błędów językowych nie zauważyłam. Za to ładne zabawy z religijną stylizacją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz