Tytuł: Szyfr Szekspira
Tytuł oryg.: Interred With Their Bones/The Shakespeare Secret
Autor: Jennifer Lee Carrell
Autor: Jennifer Lee Carrell
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok 1. wydania: 2007
Czy Szekspir może w dwudziestym pierwszym wieku wzbudzać emocje prowadzące do zabójstw? Czemu nie, zwłaszcza jeśli w sprawę zamieszane są duże pieniądze, honor starego rodu i wieczna sława w którymś ze światków powiązanych z Bardem. Pomysł na powieść bardzo mi się spodobał. Inteligentna mieszanka zagadek, gierek słownych, symboli, nawiązań literackich i sensacyjnych zbrodni. Jedną śmierć jeszcze można było uznać za przypadek, wbrew szekspirowskim okolicznościom, ale kolejne?
Początkowo czytało się bardzo przyjemnie, ale w końcu liczba zwłok mnie zniechęciła. Strasznie pracowity morderca. Do tego znawca Szekspira i chyba człowiek obdarzony nadnaturalnymi mocami, skoro jest w stanie podążać krok w krok za miotającą się po dwóch kontynentach narratorką. Czy to szaleńcza jazda samochodem, czy prywatny samolot, a on ciągle trzyma rękę na pulsie i coraz to czyjś wycisza na wieki.
W tej sytuacji raziła mnie niechęć bohaterki do kontaktów z policją. Rozumiem, że mentorka protagonistki i pierwsza denatka nie zgłosiła się ze swoim problemem do mundurowych i można uszanować jej życzenia. Ale wtedy jeszcze nie chodziło o morderstwo. Przy trupie na każdym kroku uciekanie przed glinami staje się karygodną lekkomyślnością.
Czasami odnosiłam wrażenie, że ofiara pierwszego morderstwa doskonale je przewidziała i zostawiła uczennicy akurat tyle tropów, żeby ta mogła podążyć jej śladami. Ale skoro denatka niemal wszystko wiedziała, to po co jej pomoc? I dlaczego przy spotkaniu zdradziła tak mało? Irytowała mnie swoista bezmyślność obu tych kobiet. Albo niedostateczne przemyślenie powieści.
Pocieszające jest to, że bycie fachowcem w jakiejś (choćby wąskiej) dziedzinie daje immunitet. Niektórzy ludzie jednak są niezastąpieni i nawet brutalni mordercy to wiedzą. Chociaż sama groźba, że bohaterka podzieli los Lawinii, potrafiłaby zwarzyć humor każdej kobiecie.
Jak na amerykańską powieść, seks odgrywa zaskakująco małą rolę. Owszem, jest trochę flirtu, ale bohaterka mocno przeżywa nawet niewinny pocałunek, a brytyjscy dżentelmeni ani myślą o łóżku. Bardzo miła odmiana.
Na plus również informacje podane w posłowiu. Lubię, kiedy Autor fikcji uczciwie wyjaśnia, co zmyślił, a co naprawdę kiedyś miało miejsce. Przypadł mi do gustu nietypowy podział powieści — na pięć aktów przeplatanych interludiami.
Niestety mój egzemplarz nie został dobrze złożony. Jeden arkusz się zdublował, innego w ogóle nie ma. Po tej dziurze już nie mogłam się połapać w akcji, licznych bohaterach (ze szczególnym uwzględnieniem Willów i Ofelii), ich listach i zagadkach.
Język bogaty. Jeśli ktoś pasjonuje się Szekspirem, to nie wypada mu używać trzech słów na krzyż. Oprócz sporadycznych literówek i jednej dziwacznej konstrukcji, nie zauważyłam żadnych usterek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz