niedziela, 4 marca 2018

"Damy ze skazą" — beletryzowana historia

Tytuł:          Damy ze ska
Autor:          Kamil Janicki
Wydawnictwo:    Znak Horyzont
Rok 1. wydania: 2016         

Trudno jednoznacznie zakwalifikować tę książkę. Z jednej strony bazuje na wielu dostępnych źródłach — w tekście aż roi się od przypisów odsyłających do poważniejszych prac. Z drugiej — nie brakuje również kontrowersyjnych teorii budowanych na wątłych przesłankach oraz czysto beletrystycznych scen, w których postacie historyczne zachowują się jak bohaterowie powieści. Z trzeciej — sam Janicki w nocie autorskiej przyznaje, że to nie praca naukowa i opiera się "na hipotezach i często ryzykownych propozycjach badawczych". W sumie — coś pośredniego między dziełem popularnonaukowym a beletrystyką pisaną przez Bunscha.

Wbrew tytułowi książka dotyczy przede wszystkim jednej kobiety — Rychezy, wnuczki cesarza, żony Mieszka II, matki Kazimierza Odnowiciela. Owszem pojawiają się również inne białogłowy: matka bohaterki, jej ciotki, synowa i inne, ale ewidentnie są to postacie drugoplanowe.

Autor mocno gloryfikuje Rychezę, wcześniej raczej odsądzaną od czci i wiary. Stara się uzasadniać swoje tezy, ale mimo to książkę czyta się ze świadomością, że wszystko to piętrowe konstrukcje wznoszone na podstawie jednego zdania ze starej kroniki tutaj, kształtu ruin kościoła tam...

W tekście sfabularyzowane scenki przeplatane są z wyjaśnieniami, dlaczego Autor właśnie tak wyobraził sobie dane zdarzenie. Na przykład w jednym z pierwszych epizodów dostajemy opis, jak to nieletni (według obecnych pojęć) Otton III przegrywa w grę planszową swoją siostrę, późniejszą matkę Rychezy. W rezultacie musi wydać cesarzównę za mąż za miałką gnidę dworską. 

Rezultat czyta się dość szybko i przyjemnie, ale bez przekonania, że naprawdę tak było. Wątpliwości dotyczą nie tylko takich błahostek, jak co w danej sytuacji odczuwał bohater zdarzenia, ale również poważnych kwestii. Dla przykładu — czy żona Kazimierza I rzeczywiście była wcześniej branką (czyli de facto niewolnicą, nawet jeśli nie zmuszano jej do pracy) jego własnego dziadka?

Książkę zdobią czarno-białe ilustracje, najczęściej pochodzące z rozmaitych epok portrety opisywanych osób.

Oprócz pięciu rozdziałów traktujących o różnych etapach życia (oraz pośmiertnych losów) Rychezy, praca zawiera notę autora, prawie pięćdziesiąt stron przypisów, wybraną bibliografię, indeks osób oraz źródła ilustracji.

Poważniejszych wpadek językowych nie zauważyłam, ale niekiedy odnosiłam wrażenie, że Autor używa zbyt kolokwialnych zwrotów.

2 komentarze:

  1. Dla mnie Janicki to pisarczyk z tabloidu, zarówno jeśli chodzi o język, jak i usensacyjnianie na siłę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest, ale nie byłabym aż tak radykalna w ocenach.

      Usuń