sobota, 10 marca 2018

"Fabryka kanciarzy" — dziecinna wojna

Tytuł:           Fabryka kanciarzy
Tytuł oryginału: The Crook Factory
Autor:           Dan Simmons      
Wydawnictwo:     Amber            
Rok 1. wydania:  1999             

Po Simmonsie spodziewałam się bardzo dużo, więc książka rozczarowała. Długo nie mogłam uwierzyć, że bohaterowie naprawdę zachowują się tak idiotycznie, czekałam na jakiś twist, który przewróci wszystko do góry nogami i udowodni, że postacie nie są zwykłymi bałwanami. Ale jednak...

W środku drugiej wojny światowej mieszkający na Kubie Hemingway w ramach patriotycznego kaprysu postanawia pobawić się w agenta wywiadu. Ma świetny plan — będzie pływał prywatną łodzią, a jak spotka U-Boota, to go zatopi przy pomocy broni ręcznej i granatów. Oficjalne organizacje traktują zabawę poważnie i postanawiają wesprzeć pisarza bronią i paliwem (ach, ta okropna wojna i wynikające z niej restrykcje). Hemingway tak wierzy w sukces i bezpieczeństwo operacji, że na patrole zabiera nawet synów (dziesięć i czternaście lat). Hej, przecież chłopcy mają wakacje, a poza tym na pewno bardzo im się spodoba. Zresztą, nie bardzo mu przeszkadza, że na lądzie dzieciaki piją na tyle dużo, aby mieć kaca.

Swoją drogą, profesjonaliści zachowują się niewiele lepiej. Różne agencje wywiadowcze (tak amerykańskie, jak i niemieckie) bardziej koncentrują się na politycznych intryżkach i walce o stołeczki niż na wrogu z drugiej strony frontu. Banda Hemingwaya przypadkiem zdobywa informację, gdzie i kiedy wylądują niemieccy agenci. Przekazuje te dane FBI. I co? FBI daje radę złapać szpiegów dopiero wtedy, kiedy sami się do nich zgłaszają. A i to nie od razu...

Co gorsza, w dziale "Od autora" Simmons twierdzi, że przedstawiona historia w dziewięćdziesięciu pięciu procentach jest prawdziwa. Masakra.

Irytowało mnie czytanie o tych wszystkich, opłacanych i nie, bęcwałach. Ot, chłopcy bawią się w szpiegów. Szkoda, że ktoś dał im prawdziwą broń i ostrą amunicję, bo niestety ludziom zdarza się umierać naprawdę. Tak się składa, że w moim kraju druga wojna światowa była bardzo poważną sprawą.

A jak już jesteśmy przy ojczyźnie, strona 33:
Dowiedzieliśmy się o tym dużo później, kiedy Brytyjczycy złamali stosowany przez Niemców szyfr.
To tyle na temat osiągnięć Rejewskiego i Zygalskiego w łamaniu Enigmy...

Narrator każdego napotkanego faceta ocenia przez pryzmat walki bokserskiej — trudno byłoby wygrać czy nie? Już samo to wystarczy, żeby uznać bohatera za wyjątkowego prymitywa. Ale żeby rozwiać wszelkie wątpliwości — skierowany do szpiegowania Hemingwaya facet nie lubi literatury. Bo to fikcja.

Pod względem językowym nie jest źle, zauważyłam tylko sporadycznie usterki: jakieś powtórzenie czy błędna konstrukcja zdania.

16 komentarzy:

  1. >>To tyle na temat osiągnięć Rejewskiego i Zygalskiego w łamaniu Enigmy...<<

    Polacy złamali Enigmę w 1938 roku, ale na krótko :D W 1939, jeszcze przed wybuchem wojny, Niemcy zmienili sposób szyfrowania. Złamanie nowego było drogie, więc Polska przekazała swoje materiały Anglii. I tam ponownie złamano kod Enigmy na przełomie 1939 i 10949 roku - szefem zespołu był słynny angielski matematyk i kryptolog Alan Turing.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na przełomie 1939 i 1940 oczywiście - tak to wychodzi jak się pisze w ciemnościach :D

      Usuń
    2. A Brytyjczycy daliby radę bez naszego wkładu?
      No, jakoś mnie to zdanko zabolało.

      Usuń
  2. Być może daliby, ale trwałoby to ZNACZNIE dłużej. A na marginesie - każdy chce być mądry i piękny, czyż nie? Stąd udowadnianie, że ten a ten był właśnie od nas. Kopernik był Niemcem (wszak po polsku chyba nie mówił), Chopin i Curie Francuzami itd. A Enigmę wszak rozpracowali Amerykanie, rozpracowując egzemplarz zdobyty na U-571 (vide bzdurny film) :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie -- znacznie dłużej. I tego zamierzam się trzymać. :-)
      Oczywiście, że sukces ma wielu ojców, do geniusza każdy naród chętnie się przyzna, gorzej z psychopatami.
      Filmu nie oglądałam, więc się nie odniosę.
      Ogólnie -- nie spodobało mi się zacytowane zdanie. Poczułam, że mojemu narodowi odbiera się zasługi. To i się czepiam.

      Usuń
  3. I jeszcze w temacie zapominania zasług. Różyckiego czemu nie wymieniłaś? A co do Turinga - on też przecież sam "bomb kryptologicznych" nie zrobił. I choć naprawdę to był zespół, to wrażenie jest takie, jakby Turing sam, "tymi ręcami", Enigmę rozpracował.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wydawało mi się, że Rejewski i Zygalski mieli większe osiągnięcia i są bardziej znani. W ogóle nie upieram się przy podawaniu nazwisk, tylko przy pamiętaniu, że to nie sami Brytyjczycy złamali szyfr.

      Usuń
  4. Historię piszą zwycięzcy. I choćbyśmy się nie wiem jak napinali, to dla Rosjan II wojna zaczęła się w czerwcu, a dla Amerykanów - w grudniu pamiętnego roku 1941.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To rozumiem i tego nie kwestionuję (gdyby nie byli tak krótkowzroczni...), ale niech już znają dobrze choćby własną historię, a nie każde zna tylko jeden dzielny, wspaniały i godny uwagi naród. No, nie lubię jednostronnych agitek.

      Usuń
    2. Dla Rosjan w czerwcu 1941 tylko ze względów propagandowych. Bo przecież uczestniczyli w niej od 17 września 1939, tylko początkowo jako sojusznik Hitlera, a o tym wolą nie pamiętać.

      Usuń
    3. Uzupełnienie - tak w ogóle to trochę trudno określić, kiedy właściwie zaczęła się II wojna. Bo może od ataku Włoch na Etiopię w 1935 r., albo Japonii na Chiny w 1931, albo od ponownego ataku Japonii na Chiny w 1937? Ta wojna pełzała już przez całe lata 30. 1 września 1939 to początek II wojny z naszej perspektywy, ale tak naprawdę początek wojnie ŚWIATOWEJ dało wypowiedzenie wojny Niemcom przez Wielką Brytanię i Francję 3 września. Wcześniejsze konflikty (można jeszcze dołożyć np. atak Włoch na Albanię wiosną 1939) były konfliktami lokalnymi. Dopiero ustawienie Niemcy vs. Francja i Wielka Brytania nadały wojnie charakter światowy.

      Usuń
    4. Też prawda --- każdy sobie wybiera datę, kiedy wojna zaczęła go dotyczyć osobiście.
      Z zakończeniem niby prościej, ale jeśli dobrze pamiętam, strefy czasowe namieszały i w ZSRR już był inny dzień niż w Berlinie. ;-)

      Usuń
    5. Ale ten 8/9 maja 1945 to znowu jest z naszej, polskiej perspektywy. Bo wojna trwała dalej, tylko w Azji - Japonia skapitulowała dopiero 2 września 1945.

      Usuń
    6. Czyli każda odpowiedź na pytanie "Jak długo trwała druga wojna światowa?" będzie dobra? ;-)

      Usuń
    7. Wojna, moim zdaniem, trwała od 1 września 1939 do 2 września 1945. Ale należy pamiętać, że ŚWIATOWĄ stała się de facto dopiero od 3 września 39:

      A. 3 września 39 wojnę Niemcom wypowiedziały nie tylko Wielka Brytania i Francja, lecz także Australia i Nowa Zelandia (a potem: 4 września - Nepal, 6 września - Południowa Afryka, 10 września - Kanada).

      B. W wojnę z Japonią zaangażowane były nie tylko kraje azjatyckie i USA, lecz także ZSRR, Wielka Brytania i jej dominia (czyli Australia, Nowa Zelandia, Kanada, Pd. Afryka) oraz Francja.

      Usuń
    8. No, jedna z możliwych odpowiedzi. Ech, w szkole mnie to w historii wkurzało --- można podać dziesięć odpowiedzi i nie trafić w tę, o którą chodziło nauczycielowi...

      Usuń