poniedziałek, 14 stycznia 2019

"Wielki Gatsby" — o Amerykanach

Tytuł:           Wielki Gatsby           
Tytuł oryginału: The Great Gatsby        
Autor:           Francis Scott Fitzgerald
Wydawnictwo:     Książka i Wiedza        
Rok 1. wydania:  1925                    

Krótka książka, silnie kojarzyła mi się z naszą rodzimą "Lalką". Tylko brak jej historycznego tła (żadnych pamiętników subiekta), a społeczne jest znacznie uboższe. Tym razem wybranka już została wydana za mąż za kogoś innego. Nie żeby stanowiło to przeszkodę nie do pokonania.

Akcja toczy się w Nowym Yorku i okolicach, niemal sto lat temu — niedługo po pierwszej wojnie światowej, w czasach prohibicji. Narrator wynajmuje dom na Long Island, tuż obok posiadłości tytułowego bohatera. Autor zastosował tu ciekawy zabieg literacki — sam protagonista pojawia się dość późno.

Jeśli powieść — jak się o niej niekiedy mówi — stanowi obraz amerykańskich elit, to nie jest to portret pochlebiony. Bogaci żyją sobie beztrosko i są tak zblazowani, że potrafią nudą zarazić czytelnika. Zdają się uważać, że przepisy czy nakazy moralne są dla motłochu. Im bliżej się ich poznaje, tym większą odrazę budzą.

Być może protagonista miał wzbudzać sympatię, w końcu to postać tragiczna i bohater wojenny. W moim przypadku się nie udało — Gatsby jest nuworyszem, wzbogacił się na bardzo szemranych interesach. Gust również ma typowy dla nowobogackich; przepych, dużo ozdób i błyskotek. W którymś momencie chyba ma na sobie różową marynarkę. Fuj! Nie pomaga, że zachowuje się niezbyt logicznie. No, to akurat można wybaczyć nieszczęśliwie zakochanemu. Mimo to nie widzę powodów do nazywania go "wielkim".

Jedynie narrator nie wywoływał mojej niechęci (trudno, by było inaczej przy pierwszoosobowej narracji). Zdaje się człowiekiem w miarę uczciwym, acz bez przesady — wie o zdradach małżeńskich swoich znajomych, czasami otwarcie im sprzyja.

Fabuła nieskomplikowana, tylko bardzo długo się rozkręca. Jak już wspominałam, sam Gatsby pojawia się dość późno, jeszcze później dowiadujemy się, o co mu chodzi.

Pod względem językowym jest całkiem przyzwoicie, znalazłam tylko garść literówek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz