piątek, 15 lutego 2019

"Bogowie przeklęci" — o grabarzach

Tytuł:          Bogowie przeklęci
Autor:          Tomasz Bochińsk
Tom:                          
Wydawnictwo:    Fabryka Słów     
Rok 1. wydania: 2009             

Kapłani dawno wypędzonych bogów coś knują, wskrzeszają stare rytuały. Bóstwa na ogół niesympatyczne, więc sytuacja robi się niebezpieczna. A najbardziej zagrożoną grupą stają się... grabarze. Mistrzowie giną jak muchy. Oczywiście, nie pozostają bezczynni i podejmują walkę. Między innymi — zakładając szkołę kształcącą nowe kadry. Tak się składa — o nazwie SGGW. Szkoła Główna Grabarstwa Wyzwolonego, jak łatwo się domyślić.

I tak się toczy fabuła — czarny humor przeplata się z grobowymi wieściami. Dużo trupów i niebezpieczeństw, ale ogólnie jest wesoło. Bardzo spodobały mi się przeróbki popularnych piosenek: "Do zakopania jeden trup" i tym podobne rymy.

Postacie barwne, typowe dla komedii, mają swoje przywary. Ktoś tam skąpy, ktoś tam żyje z mordowania. Księżna pani nie waha się powiedzieć o własnej córce: "Bo to moje półkurwie dupy tylko dawać umie". Zalety zostały nierówno przydzielone prawie każdy po "dobrej" stronie jest mistrzem w swoim fachu (oprócz księżniczki, najwidoczniej). Ci źli są głupi i popełniają durne błędy.

Głównym bohaterem jest mistrz o długaśnym imieniu i krótkim nazwisku — Elizabediath Monck, legenda w świecie grabarzy, pierwszy rektor SGGW, porzucony mąż... Nie można więc narzekać na płaskość postaci.

Przypadła mi do gustu koncentracja na tak nietypowej dla literatury grupie jak grabarze. Nie wyświechtani rycerze (ci też się pojawiają, ale często jako obiekt żartów), kapłani czy magicy. Dwie ostatnie grupy również mają silnych reprezentantów (żona Moncka i jego przyjaciel), ale jednak nie są na pierwszym planie.

Przedstawiony w powieści świat wygląda ciekawie. Fantasy z magią i wymyślonymi kultami, ale nie średniowieczne. Szczególne wrażenie wywarł na mnie bóg zemsty — nie kojarzę podobnej kreacji. Ale są i inne bóstwa, cały krąg.

Lektura lekka, łatwa i przyjemna. Miejscami nawet zabawna.

Nie mam większych zastrzeżeń do języka, gdzieś tam trafiła się literówka i to wszystko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz