środa, 22 maja 2019

"Lew i lilie" — wielkie wymieranie

Tytuł:           Lew i lilie           
Tytuł oryginału: Le Lis et le Lion     
Tom              6                     
Autor:           Maurice Druon         
Wydawnictwo:     Wydawnictwo Literackie
Rok 1. wydania:  1960                  

Masowo wykruszają się bohaterowie znani od pierwszego tomu. Sędziwy Tolomeo Tolomei umiera we własnym łóżku, ze dwie osoby otrute, jedna chyba zaduszona, ktoś na polu bitwy, papież po wyjątkowo długim jak na tamte czasy pontyfikacie... Guccio odchodzi w przerwie między główną akcją a epilogiem... No, właściwie to już wygląda na zakończenie cyklu. Pierwotnie chyba tak było, ale po kilku latach Autor dopisał jeszcze jeden, siódmy, tom.

Na arenie międzynarodowej w końcu wybucha wojna stuletnia. Edward III, wnuk Filipa Pięknego (umarł w pierwszym tomie) postanawia upomnieć się o swoje prawa do tronu Francji. Z drugiej strony Filip VI, najstarszy syn Karola de Valois (młodszy brat Pięknego) — władca mierny, ale przekonany o własnych zaletach. O dziwo, lud wydaje się podzielać tę wiarę. Do wojny pewnie by nie doszło, gdyby nie Robert d'Artois, który ciągle nie może odzyskać swojego hrabstwa. Nawet śmierć rywalki mu nie pomogła...

Fabuła oczywiście ściśle oparta na faktycznej historii Francji. Tego się Druon musiał trzymać. Ale czyta się bardzo przyjemnie. Chociaż w tym tomie natłok postaci nieco utrudnia spamiętanie ich wszystkich i obranie faworytów. Tylko niezmordowany Robert walczy do samego końca i wybija się na tle pozostałych. Acz trudno go uznać za rycerza bez skazy. A może nawet za rycerza w ogóle...

Postacie — jak i wcześniej — nakreślone starannie. Poznajemy ich cele, marzenia, charaktery. Chyba dzięki temu można się przejmować losami bohaterów. Stają się bardzo ludzcy. Na przykład, czy Beatrycze zasłużyła sobie na to, co ją spotkało? Hmmm, może i tak, święta na pewno nie była.

Nieustający szacunek za research. Na przykład historia choroby Mahaut została opisana na podstawie rachunków wystawianych przez medyków, chirurgów, zielarkę itp. Wiemy więc, że puszczano jej krew, że podawano różne driakwie...

Język mógłby być staranniejszy. Trafiają się literówki, gdzieś tam podmiot uciekł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz