W książce o wiele więcej tytułowej epoki niż Kopernika. Rozumiem, że trudno o źródła, ale Autor bardzo często wpada w dygresje tylko luźno związane z naszym astronomem; zamek krzyżacki w Toruniu, obyczaje żaków, pogoda na Warmii... Trochę wygląda to, jakby ktoś napisał wszystko, co wiedział o hasłach jakkolwiek kojarzących się z tematem. Sprawia to wrażenie powierzchownej analizy, a słynny torunianin znajduje się jakby na marginesie wywodów.
Być może w dzieciństwie bawił się w opisywanym miejscu, być może wraz z rodzicami oglądał przejazd króla, być może towarzyszył wujowi biskupowi w jakiejś podróży... Nie chce mi się wierzyć, że nie zachowały się żadne pamiętniki osób, które mogłyby cokolwiek powiedzieć na pewno. No dobrze, może to jeszcze nie jest epoka namiętnych memuarystów, ale mimo wszystko... Nikt się nie chciał pochwalić taką znajomością? Nie twierdzę jednak, że nie ma tu żadnych faktów. Są, ale raptem garstka
Książka nieco przypomina album — zdjęć jest bardzo wiele. Duże, w większości czarno-białe (ale pamiętajmy, że dziełko ma już prawie pół wieku). I tu też odnosiłam wrażenie, że to raczej przypadkowa zbieranina. OK, jest kilka ilustracji przedstawiających Kopernika, ale reszta to przeważnie coś, co mógł pstryknąć turysta — fotki dziedzińców rozmaitych zamków i uczelni, ich ruiny, inne widoczki, wnętrza sal muzealnych...
Kopernik, który wyłania się z opisów, to postać prawdziwie renesansowa — czym on się nie zajmował! Studiował prawo, medycynę, grekę... A prawda, zapewne chodził też na wykłady z astronomii. Jako dorosły człowiek był kanonikiem, lekarzem, zarządcą dóbr, pomocnikiem wuja... Nie, nie po kolei — raczej symultanicznie. Jak poprosili, to zajął się reformą pieniężną.
Nadal jednak nie wiem, jakim był człowiekiem. No, pracowitym na pewno, ale co poza tym? Wesołym czy ponurym? Co lubił (jeść, oglądać, czytać, cokolwiek)? Lubiono go, bano się, ufano? Szanowano jako fachowca, ale prywatnie?
W książce dużo jest białych plam w sensie dosłownym — margines wewnętrzny zajmuje jedną trzecią strony, czasami kartka po drugiej stronie ilustracji zostaje pusta (chociaż fotografie nie zawsze są podpisane i nie wiadomo, kto je zrobił). Szkoda drzew. A papier dobrej jakości.
Półtorej strony bibliografii.
Nie zauważyłam wpadek językowych.
To raczej tę pozycję powinnaś przerobić - https://lubimyczytac.pl/ksiazka/63328/prywatne-zycie-mikolaja-kopernika
OdpowiedzUsuńSzczegółów już nie pamiętam, ale że Kopernik prawdopodobnie długo mieszkał z kochanką, za co go omało nie ekskomunikowano, wiedziałaś?
Że gdzieś na murze (no właśnie nie pamiętam gdzie), są ślady obserwacji, które czynił własnoręcznie? Że życie na pograniczu nie jest takie, jak myślimy o nim dziś (Polacy-Niemcy), ale znacznie bardziej zniuansowane?
A co do pamiętników. Jeśli nawet ktoś na końcu świata pisał, w co wątpię, to jaki cel byłby pisania o podrzędnym księżulu? Kopernik zrobił się sławny wiele lat po śmierci i trafić mógł ewentualnie jedynie do koronik kapitulnych (na które Sikorski się zresztą powołuje).
Wzięłam, co było w bibliotece. I o kochance nie wiedziałam -- tylko opisy miejsc i praca, praca, praca.
UsuńO śladach obserwacji owszem, jest -- Kopernik zmajstrował sobie refleksyjny zegar słoneczny: lusterko przy oknie, analog tarczy narysowany na ścianie.
O użeraniu z Krzyżakami i przygotowywaniu obrony też jest.
Pamiętniki. Nie aż taki podrzędny -- do prawa Kopernika się przyznawał, w wielu dziedzinach uchodził za fachowca. Ale ile lat po śmierci? Bo ktoś mógł go znać za młodu, a opisać w wieku dojrzałym. No i jeszcze pozostaje korespondencją, którą Mikołaj podobno prowadził z kolegami ze studiów.
Ale to nie po polsku napisałem :( Sorry!
OdpowiedzUsuńNie jest źle. :-)
Usuń