Tytuł oryginału: Everybody Lies
Autor: Seth Stephens-Davidowitz
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Podtytuł — "Big data, nowe dane i wszystko, co Internet może nam powiedzieć o tym, kim naprawdę jesteśmy" — zdradza sporo z treści książki. Właściwie ją streszcza. Autor jest analitykiem, w swojej pracy wykorzystuje relatywnie nowe podejście i dane. I to o tym napisał książkę. Kłamiemy w rozmowach, ankietach, przed lustrami, na potęgę łżemy na Facebooku. Ale na ogół, jeśli wpisujemy coś w wyszukiwarkę Google, to nic nie udajemy, tylko naprawdę chcemy poznać odpowiedź. A zagregowane informacje o tych milionach wyszukiwań czy tweetów pozwalają wysnuć ciekawe wnioski.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza, najkrótsza, tłumaczy, czym jest intuicja, i co ma wspólnego z danymi z wyszukiwań. Druga (czyli większość dzieła) opowiada o potędze ogromnych zbiorów danych i tkwiących w nich potencjałach. Niektóre oszałamiają. Dla równowagi ostatnia część pokazuje ograniczenia i pułapki czyhające na badaczy. Bo jednak nie jest to cudowne panaceum na wszystkie problemy świata i bez żadnych skutków ubocznych.
Autor jest dobrym gawędziarzem, pisze z werwą. W przykładach podaje wystarczająco dużo szczegółów, żeby czytelnik mógł związać się emocjonalnie z człowiekiem z przykładu. Pada również sporo anegdotek z życia Stephensa-Davidowitza. Całość czyta się dość szybko, a niewielkie odkrycia co kilka kartek zwiększają przyjemność z lektury. Można się czegoś dowiedzieć o świecie.
No, przynajmniej o Stanach Zjednoczonych. Amerykańskość książki to chyba jedyny zarzut (a nie, są jeszcze przypisy na końcu). OK, można badać powiązania między częstotliwością wypisywania "nigger" w wyszukiwarce a wyborczymi wynikami Baracka Obamy. Ale u nas ten akurat problem nie występuje. O wiele łatwiej przeflancować na polski grunt fragmenty o fanach drużyn baseballowych.
Na końcu zamieszczono kilkunastostronicowy indeks.
Nie zauważyłam wpadek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz