Autor: Aneta Jadowska
Wydawnictwo: SQN
Rok 1. wydania: 2020
Zbiór opowiadań o klanie wiedźm o zazwyczaj roślinnych imionach. Bohaterką większości jest Malina, córka Aronii. Już dorosła, ale jeszcze młoda (tym bardziej, że dla wiedźmy setka to dopiero okres menopauzy). Obdarzona bardzo nietypowym rodzajem magii — rysuje komiksy. Nie jest to szybka metoda rzucania zaklęć, ale talent nie wybiera.
Rzuca się w oczy babskość książki. Dora Wilk była wypasiona, wszystko potrafiła i smarkała mocą. Tutaj umiejętności są rozłożone na całą rodzinę. Inna sprawa, że w tej familii przychodzą na świat głównie dziewczynki. Chłopiec na kawałku drzewa genealogicznego jest tylko jeden. A i mężowie zazwyczaj długo nie wytrzymują z wiedźmami.
Jedyny poważny męski bohater to Klon — chłopak Maliny, zielony kciuk (czyli ktoś władający magią roślinną, która pod rygorem utraty mocy nie pozwala na skrzywdzenie człowieka). Sympatyczna postać jakoś radząca sobie z ograniczeniami zielonej magii.
Bohaterki nie podejmują wielkich zadań, nie ratują całego świata, tylko zwyczajnie rozwiązują bieżące problemy. Bardzo różnorodne — od poważnych (kiedy znajoma wilkołaczyca, gnębiona przez potężnego męża, odtrącona przez własną rodzinę, prosi o ochronę dla dzieci) do zabawnych (gdy nestorka rodu tak poszalała z koleżankami, że ścigała ją policja kilku krajów).
Teksty ciepłe i bardzo pozytywne. Najbardziej podobało mi się przesłanie, że różnorodność jest zdrowa i pożądana, a czasami sytuację ratują te wiedźmy, które władają delikatną magią i nie cieszą się dużym szacunkiem. Nawet wiedźmy romansujące z czarną magią mogą się przydać.
Dwa opowiadania ze zbioru były publikowane wcześniej, a jedno z nich czytałam w antologii Hardej Hordy.
Język lekki, pełno w nim nietuzinkowych porównań. Ale widywałam lepsze korekty. No, jak można pomylić "rzuć" i "żuć"?! Gdzieś tam skład się posypał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz