niedziela, 30 kwietnia 2017

"Nemezis" — dużo starości

Tytuł:             Nemesis                
Tytuł tłumaczenia: Nemezis                
Autor:             Agatha Christie        
Wydawnictwo:       HarperCollinsPublishers
Rok 1. wydania:    1971                   

Książka wydana dość późno, w 1971 roku, kiedy Autorka miała już ponad osiemdziesiąt lat. I to widać. Z jednej strony — w odwołaniach do wcześniejszych śledztw panny Marple (głównie do "Karaibskiej tajemnicy, ale również do "Hotelu Bertram" i innych). Z drugiej — bohaterka bardzo często wspomina o swojej starości; o reumatyzmie, bólach tu i ówdzie, lekarskim zakazie zajmowania się ukochanym ogródkiem...

Jednak pocieszający jest fakt, że niezmordowana panna Jane nawet starość potrafi zmusić do pracy na własną korzyść. W końcu kto podejrzewałby panią w podeszłym wieku, która nagle musi usiąść, odpocząć, napić się wody, o jakieś niecne zamiary? Kto nie uwierzyłby w jej sklerozę? Błąd. Niekiedy miałam wrażenie, że dziarskie staruszki potrafią być bardziej przerażające niż Grecy niosący dary.

Podziwiałam sposób, w jaki Królowa Kryminału zawiązała akcję. W końcu, jak często jedna kobieta może potykać się o zwłoki? Więc tym razem do panny Marple z prośbą o pomoc zwraca się znajomy z wycieczki na Karaiby. Problem polega na tym, że zleceniodawca już nie żyje i zostawia diabelnie mało informacji, jaki szkielet w szafie właściwie miał na myśli... Po raz kolejny dowiadujemy się, że dobre pytanie to połowa odpowiedzi.

Samo śledztwo nie rzuca na kolana, ale i nie rozczarowuje zbytnio. Ot, domorosła panna detektyw znowu nie myli się, znajdując podobieństwa między mordercą a kimś tam (wyjątkowo nie żadnym znajomym z St Mary Mead). Niekiedy wydawało mi się, że trochę za dużo tu przeczuć i atmosfery "ZUA", a za mało myślenia i faktów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz