Tytuł: Sto zabobonów
Autor: Józef Bocheński
Wydawnictwo: PHILED
Rok 1. wydania: 1987
Podtytuł: "Krótki filozoficzny słownik zabobonów". Zbiór ponad stu niedługich (średnio nieco ponad stronę), ułożonych alfabetycznie haseł dotyczących różnych "zabobonów" czy też przesądów lub błędów bardzo rozpowszechnionych w ostatnich dziesięcioleciach; od "aktywizmu" do "zwierząt". Terminy najczęściej dotyczą filozofii i ekonomii (zwłaszcza politycznej). Zapewne głównie ta druga dziedzina — acz niekoniecznie tylko ona — sprawiła, że książka nie mogła ukazać się w normalnym trybie. Najpierw opublikowano ją w Paryżu, potem miało miejsce kilka nielegalnych polskich wydań...
Przemyślenia Autora uważam za interesujące i warte poznania. Podejrzewam, że gdyby więcej ludzi uświadomiło sobie popełniane błędy, a czasami po prostu głupie nieporozumienia, świat stałby się piękniejszy.
Spodobała mi się teza, że nowożytna filozofia (definiowana jako filozofia od odrodzenia do obecnej) przeżywa regres. Coś w tym jest... Nie znam się, ale też czasami mam takie wrażenie, szczególnie w odniesieniu do ostatniego stulecia czy dwóch. A może po prostu zbytnio szanuję starożytnych myślicieli?
Nie zgadzam się natomiast z Autorem co do hasła "prawda względna". Uważam, że może istnieć prawda, która zależy od umowy czy punktu widzenia. Sądzę, że wynika to z twierdzenia Gödla. Na szczęście takie sytuacje bardzo rzadko pojawiają się w codziennym życiu.
Mam również wrażenie, że Bocheński zbyt mocno próbuje przekonać odbiorcę do własnych koncepcji duszy. Cóż, nie zaraził mnie swoją pewnością.
Językowo dobrze, nie zapamiętałam żadnych błędów.
Finklo droga, niestety nie mogę się powstrzymać - to "ekonomi" kłuje w oczy :(.
OdpowiedzUsuńA w temacie tematu - nie tylko filozofia przeżywa regres. Wydaje się, że "en masse" jesteśmy głupsi. I nawet jeśli się znajdzie jakiś ponadprzeciętny myśliciel, to nie ma rozumiejących go odbiorców. Ja też, przyznam ze wstydem, przeważnie filozoficznie odpadam :(.
Ojjj, paskudna literówka. Zaraz poprawię, dziękuję.
UsuńŻe regres powszechny, to się nie zgodzę -- astronomia, fizyka kwantowa, medycyna, genetyka i wiele innych nauk -- sporo się w tych działach pozmieniało. A filozofia nadal tworzy przypisy do Platona, miele stare prawdy, od czasu do czasu wymyślając coś jeszcze mniej zrozumiałego niż dotychczasowe dzieła.
No właśnie. W naukach "ścisłych" - jest postęp, nie przeczę. Ale też dlatego, że naukowcy z tych dziedzin mają "odbiorców" swoich odkryć. Ludzi, którzy ich rozumieją. Ale jak długo jeszcze? Czy zauważyłaś wśród młodego pokolenia zanik ciekawości? Dla mnie ciekawe zawsze było - jak to działa, dlaczego tak się dzieje? A młodzież obecna? Ważne że komórka działa, słońce świeci i żołądek colę przyjmuje - a jak, dlaczego? To nieistotne.
OdpowiedzUsuńToteż obawiam się, że kolejni odkrywcy cząstek "subkwarkowych", jednolitej teorii pola czy zasad działania ciemnej materii - nikomu już "nie sprzedadzą" swoich odkryć. Bo nikt ich nie zrozumie!
Jasne, większość się nie interesuje. Ma działać, nieważne jak. Ale są wyjątki, które wiedzą. I to one mogą potrzebować dokonań innych, dyskutować o nich.
UsuńMoże różnica polega na tym, że w naukach ścisłych nowe rzeczy się odkrywa, a w filozofii --- wymyśla. ;-)
Czyli - zostało jeszcze coś do odkrycia, ale nic - do wymyślenia. Strasznie pesymistycznie!
OdpowiedzUsuńA tych wyjątków coraz mniej, zdaje się...
To może tak: jak już coś nowego zostanie odkryte, wtedy niewyjątkowa reszta na pewno wymyśli, jak to wykorzystać niezgodnie z przeznaczeniem. ;-)
UsuńO liczbie wyjątków trudno się wypowiadać -- za mało znajomych. ;-)