środa, 6 grudnia 2017

"Z miłości do prawdy" — rosyjskie fantasy

Tytuł:           Z miłości do prawdy
Tytuł oryginału: Iz ljubwy k istinie
Autor:           Karina Pjankowa    
Wydawnictwo:     Fabryka Słów       
Rok 1. wydania:  2009               

Druga (i wydana w Polsce, i w ogóle) powieść młodej rosyjskiej pisarki. Nie przypadła mi do gustu aż tak, jak debiutanckie "Prawa i powinności". Zabrakło tego humoru, tej tajemniczości, niepewności, jak potoczą się losy bohaterów... A może przeszkadzał mi silniejszy wątek romansowy albo zbyt podobny schemat?

Bohaterka jest tak doskonała i wyjątkowa, że aż nudna. Młoda, ale świetna w swoim fachu, niepokonana, stuprocentowo skuteczna, niezłomna, niezniszczalna, idealnie uprzejma, doskonale władająca magią, przypadkowo dobrze zorientowana w tematyce niezbędnej do aktualnej sprawy... Jedynie bronią słabo włada. Ale po co to jej, skoro przy pomocy czarów potrafi pokonać licznych nasłanych na nią zbirów? Jednak zawsze to jakieś odstępstwo od wymachujących mieczami mięśniaków. Autorka studiowała prawo. Czyżby postać Tyen zawierała rysy autobiograficzne?

Pozostałe postacie zbyt czarno-białe. Albo ktoś jest (wcześniej czy później) po stronie protagonistki i jest dobry, albo próbuje ją zabić. Wielu bohaterów nosi imiona lub nazwiska na literę "R", przez co niekiedy mi się mylili.

Świat to klasyczne fantasy. Jedna nowa rasa — kahe, ale dość mocno podobna do ludzi. Różnią się od nas nieśmiertelnością i zwyczajami. Bo przemieńcy może i nie są popularni, ale oryginalni na pewno nie, szczególnie w fantasy rosyjskiej.

Najciekawsze w książce jest tło — wszechwładny urząd śledczy. Bodajże już w drugiej scenie protagonistka stwierdza, że nawet król nie ma prawa odsunąć jej od prowadzonej sprawy. Instytucja zajmująca się kryminalistami, przesłuchująca więźniów, których sama sobie łapie, nie wahająca się przed użyciem tortur, nie rozpaczająca zbytnio, jeśli ktoś im zejdzie, wzbudzająca strach wśród społeczeństwa... Brzmi znajomo? I śmieszno, i straszno... Tym bardziej, że rosyjscy pisarze często wychodzą z założenia, że to oczywiste rozwiązanie.

Fabuła — jako się rzekło — odrobinę zbyt przewidywalna. Nie w szczegółach, ale w ogólnym kierunku. Za mało zaskoczeń.

Ogólnie: lektura szybka, łatwa i przyjemna, która nie zostaje na długo w głowie.

Za to nie pamiętam poważniejszych usterek językowych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz