sobota, 23 marca 2019

"Bóg i seks" — daje do myślenia

Tytuł:           Bóg i seks    
Tytuł oryginału: God and Sex   
Autor:           Michael Coogan
Wydawnictwo:     Aletheia      
Rok 1. wydania:  2010          

Podtytuł "Co naprawdę mówi Biblia" — wiele sugeruje. Autor jest utytułowanym biblistą z doktoratem z języków i literatury bliskowschodniej, więc wie, o czym pisze. Według mnie, napisał przede wszystkim, że do utworów pochodzących z odrębnych kultur należy podchodzić bardzo ostrożnie. Normy społeczne ewoluują, słowa zmieniają znaczenie. Do tego dochodzą tłumaczenia, zmiany wprowadzane przez kopistów omyłkowo lub w dobrej wierze...

Do najczęściej podawanych zaskakujących przykładów należą stopy, które mogą (ale nie muszą) stanowić synonim genitaliów. Jak zgadnąć, co naprawdę chciał przekazać odbiorcy ewangelista, kiedy pisał o Marii myjącej Jezusowi nogi?

Nie od dziś wiadomo, że Biblia jest wewnętrznie sprzeczna i można w niej znaleźć cytaty na poparcie różnych tez. Chyba nie sposób analizować wszystkie odniesienia do danego tematu bez pomijania tych niewygodnych. Zazwyczaj nie podkreśla się, że Salomon miał wiele żon, a Lot gotów był oddać swoje dziewicze córki bandzie gwałcicieli, byle tylko oszczędzić tego losu gościom. Bardziej wartościowym, bo będącym mężczyznami.

Coogan przytacza wiele podobnych cytatów, o których dzisiaj woli się raczej nie pamiętać — że ojciec mógł sprzedać córkę w niewolę, że społeczeństwo było wybitnie patriarchalne, że homoseksualizm wcale nie był tak rzadko spotykany, że zdania na temat rozwodu były podzielone... 

Książka składa się z sześciu rozdziałów. Każdy omawia jakiś temat ściślej lub luźniej związany z seksem w Biblii albo w czasach biblijnych — od starotestamentowego "poznania" do żon Boga. Na końcu Coogan zamieścił kilka konkludujących stron, które wydały mi się bardzo interesujące.

Otóż, Autor przyrównał Biblię do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Ten drugi tekst powstał raptem nieco ponad dwieście lat temu (cóż to jest w porównaniu choćby do Nowego Testamentu?), ale już trzeba było wprowadzić pewne zmiany, bo czasy się zmieniły. Ojcowie założyciele zapewne byliby bardzo zdziwieni daniem praw wyborczych kobietom albo delegalizacją niewolnictwa. A jednak... wierzymy, że te poprawki pozostają zgodne z duchem prawa, który przyświecał twórcom Konstytucji. Co wobec tego należy sądzić o bezkrytycznym przyjmowaniu każdego słowa zawartego w Biblii, księdze o wiele starszej?

Na końcu książki znajduje się krótka bibliografia, w podziale na poszczególne rozdziały.

Nie mam żadnych zarzutów językowych. Czytało się przyjemnie i z zainteresowaniem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz