Tytuł: Układ
Autor: Igor Brejdygant
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Autor: Igor Brejdygant
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Rok 1. wydania: 2019
Akcja jest wartka i wielowątkowa. Bohaterowie — troje policjantów (tak z grubsza, mniejsza o szczegóły) — są osaczeni. Niebezpieczeństwo grozi z każdej strony, znikąd ratunku, bo nie wiadomo, komu można zaufać. A wrogowie się nie patyczkują, licznik trupów bije. Do tego niekiedy ofiary umierają dość nietypową śmiercią — furorę robi niemożliwa do zidentyfikowania albo ściśle tajna toksyna (podejrzewam, że to sztuczka Autora, który chciał uniknąć nazywania wymyślonej przez siebie substancji).
Czyli niby wszystko w porządku. Ale nie do końca. Brejdygant bez przerwy odwołuje się do wcześniejszych wydarzeń — afery pedofilskiej, protagonistki, która w obronie własnej zabiła męża... Z tego powodu odnosiłam wrażenie, że czytam drugi tom, a akcję pierwszego powinnam już znać.
Ponadto nie mogłam uwierzyć w bohaterkę. Kto zatrudniłby w policji byłą narkomankę (i to po uzależnieniu od heroiny, a nie łagodnym popalaniu trawki) z roczną przerwą w życiorysie? Można taką dziurę ukryć w CV i podczas testów psychologicznych? Czy dłuższe walenie w żyłę nie odbija się na organizmie w stopniu uniemożliwiającym karierę śledczej?
Ostatnia scena też niezupełnie mnie przekonała. Skąd dana postać to wszystko wiedziała? Kim właściwie był pan spotkany na schodach? Autor nic nie wyjaśnia, jakby zostawiał sobie furtkę do kolejnego tomu.
Mimo tych wad książkę czyta się szybko i z zainteresowaniem. Bohaterowie naprawdę mają poważne problemy, dużo hydr do zwalczenia i znikome szanse na ujście z życiem.
Nie rzuciły mi się w oczy żadne wpadki językowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz