piątek, 31 stycznia 2020

"Starość aksolotla" — postapo z wyobraźnią

Tytuł:          Starość aksolotla     
Autor:          Jacek Dukaj           
Wydawnictwo:    Wydawnictwo Literackie
Rok 1. wydania: 2015                  

Książka napisana jako ebook, specjalnie dla tego medium. Ja czytałam w wersji papierowej, zaadaptowanej do oryginału — właściwy tekst znajduje się tylko na nieparzystych stronach. Na parzystych mamy ilustracje, definicje pojęć przewijających się obok albo pustkę. Pomysł ciekawy, ale drzew szkoda. Forma ebooka z definicjami (zwłaszcza neologizmów) wydaje się doskonale pasować do stylu Dukaja. On lubi rzucić czytelnika na głęboką wodę, kazać domyślać się, co też może oznaczać dany zwrot. Tym razem dostajemy koło ratunkowe.

Akcja zaczyna się raczej standardowo dla postapo: nieznane promieniowanie wybija całe życie na Ziemi. Każdy żywy organizm. Niektórzy ludzie mają farta — dysponują grą komputerową, która umożliwia skopiowanie jakiejś części świadomości do maszyny, uświadamiają sobie, że można użyć tej deski ratunku i znajdują się na takim kontynencie, że mają na to czas.

Ale to tylko wstęp, prawdziwa historia zaczyna się później. Pierwsze dni w nowej rzeczywistości, lata, wieki... I Autor udowadnia, że ma pomysły na różnorodne aspekty działań ludzkości po totalnej zagładzie. Próby odtworzenia życia, zagrożenia, alianse, religia, psychologia szczątków świadomości zamkniętych w robotach... Naprawdę jest tego dużo.

Książka nie porywa akcją, tylko bogactwem świata. W coraz to nowych odsłonach, ambitnych projektach. Czytam i myślę: "O, kurczę! Faktycznie, coś takiego powinni w tej sytuacji zrobić!". Autor dokładnie sobie wszystko przemyślał.

Bohaterem jest Grześ. Za życia złota rączka, co po apokalipsie okazuje się bardzo pożądaną i rzadką umiejętnością. Ktoś w końcu musi naprawiać ten cały sprzęt, z którego korzystają świadomości.

Czyta się dość szybko, bo i połowa książki nie zawiera tekstu.

Język wspaniały, jak zwykle u Dukaja. Poetycki i diabelnie precyzyjny zarazem. Neologizmy, sprytne przekształcenia starych nazw. Na przykład taki "heavy metal" nabiera całkiem nowego znaczenia. Gdzieniegdzie archaizm... Całość nasuwa skojarzenia ze stylem Lema. Nie zauważyłam żadnych wpadek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz