Tytuł: Od krzemienia do piezokwarcu
Autor: Hubert Sylwestrzak
Wydawnictwo: Wydawnictwo PWN
Autor: Hubert Sylwestrzak
Wydawnictwo: Wydawnictwo PWN
Rok 1. wydania: 2000
I tytuł, i podtytuł ("Czyli mineralogia jest ciekawa") mówią prawdę — to książka o minerałach, w różnych, interesujących na ogół, aspektach. Po części to historia ludzkości — zaczyna się od kamieni podnoszonych, aby rzucić w ptaka czy rozbić orzech. Kończy na wierszach związanych z kamieniami.
A w środku — rozmaitości, czyli szesnaście rozdziałów, każdy poświęcony innej fasetce mineralogii. Chyba najbardziej spodobał mi się opis, jak to na pewnym etapie rozwoju fizyka i mineralogia wspierały się wzajemnie — kryształy pomogły testować hipotezy na temat promieni Roentgena, promienie pomogły badać kryształy...
Wiele rzeczy wyjaśnionych zostało stosunkowo przystępnie (co nie znaczy, że całkiem prosto). Te wszystkie dwójłomności, szyfry opisujące nachylenie ścian w krysztale, piezoelektryczność itp. da się zrozumieć. Widać, że Autor wie, o czym pisze, a nie ślepo kopiuje teksty innych.
Trafiają się również nużące wyliczanki; ten minerał służy do tego, tego i tego. Następny wykorzystuje się do pozyskiwania takich to a takich materiałów. Kolejny stanowi źródło... I tak przez kilka stron, których zawartości nie sposób zapamiętać.
Książkę ilustruje blisko setka czarno-białych rycin (fotografie i rysunki) oraz ponad trzydzieści kolorowych fotografii. No, niektóre kamienie są po prostu śliczne. I nie, nie tylko o diamentach tu mowa. ;-)
Na końcu znajduje się bibliografia — krótka, raptem półtorej strony — oraz indeks (dość szczegółowy).
Pod względem językowym jest w miarę przyzwoicie, acz trafiają się powtórzenia. Ja rozumiem, że w tekstach naukowych kładzie się nacisk raczej na precyzję, ale i tak czasami raziły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz