Relacja agenta wypełniającego Misję w ogromnym Gmachu. A właściwie nie tyle wypełniającego, co desperacko próbującego ustalić, na czym ta misja polega. Niby proste, ale nie w Gmachu, gdzie wszystko jest zaszyfrowane, ukartowane, ma kilka warstw znaczeń i mocno zalatuje Kafką...
No właśnie — znaczenia. Podejrzewam, że powieść to krytyka. Ale czego? Struktur wojskowych (Gmach to wszak jeden z budynków Pentagonu), w których rozkazy płyną w jednym kierunku i nie mogą być kwestionowane? A może wywiadu z jego sekretami (Misja bohatera jest tak tajna, że nikt nie może jej znać)? Albo zimnej wojny? Albo pozornie przeniesionych za ocean bezsensów socjalizmu? Możliwości wiele... Niewykluczone, że i picie herbaty oberwało.
Nie jestem pewna, czy można tu mówić o fabule — protagonista tylko się miota. Próbuje różnych taktyk; postępowania zgodnie z instrukcjami i wbrew nim, zmuszania sekretarek do odpowiedzi (nie miał szans), zaufania i podejrzliwości... I tak bez końca. Jak wspomniałam — skojarzenia z twórczością Kafki same się nasuwają.
Bohater jest tym wszystkim coraz bardziej zmęczony, zniechęcony, osaczony... Podobnych odczuć doznaje czytelnik. Nie jest to więc książka, którą czyta się szybko. Kartki przewracają się z oporem, w końcu wiadomo, że na następnej stronie nie czeka nic przyjemnego.
Ale powieść napisana dobrze, wiele zagrań Autora podziwiałam. Na przykład takie pomysły na muzea (oraz eksponaty), które mogą się mieścić w wojskowym budynku.
Nie zauważyłam żadnych usterek językowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz