poniedziałek, 3 czerwca 2019

"Służące do wszystkiego" — anegdotycznie

Tytuł:          Służące do wszystkiego  
Autor:          Joanna Kuciel-Frydryszak
Wydawnictwo:    Marginesy               
Rok 1. wydania: 2018                    

Książka poświęcona służącym w Polsce w pierwszej połowie XX wieku — ich wysiłkom, zakresowi obowiązków, warunkom bytowym i wielu innym aspektom. Służące do wszystkiego — jak sama nazwa wskazuje — zajmowały się praktycznie całym prowadzeniem domu: gotowanie, sprzątanie, robienie zakupów, opieka nad dziećmi... Kiedy czasy były ciężkie i państwo musieli ograniczyć liczbę pomocników, zrobiły się bardzo popularne.

Książka podzielona została na szesnaście rozdziałów ułożonych z grubsza logicznie i chronologicznie — zaczyna się od anonsów i opisów zatrudniania służby, a kończy na czasach powojennych, kiedy ten zawód już praktycznie zniknął. Do tego dochodzą noszące odrębne śródtytuły opowieści o poszczególnych kobietach oraz fragmenty z przedwojennego poradnika.

Zebrane dane są przeważnie anegdotyczne; historia tej czy tamtej służącej. Niekiedy kobiet, które pracowały u znanych postaci: Sienkiewicza, Nałkowskiej, Iłłakowiczówny, Kossaka… Nie wiedziałam na przykład, że to służąca podsunęła Gombrowiczowi słynne zdanie kończące "Ferdydurke": "Koniec i bomba, a kto czytał, ten trąba!". Uważam jednak, że po przeczytaniu książki zyskuje się niezły ogólny obraz życia polskiej służącej w omawianym okresie.

Czyta się ciekawie, chociaż Autorka porusza niekiedy ciężkie tematy — urągające wszystkiemu warunki mieszkania i pracy, analfabetyzm (i niejako powiązana z nim ogólna bezbronność), harówka od świtu (a nawet wcześniej) do późnej nocy, bywa, że bez żadnych przerw… No, wyzysk. A oprócz tego — opowieści z czasów okupacji. Różnie bywało — czasem służące pomagały żydowskim pracodawcom, czasem ich szantażowały…

Bardzo dużo czarno-białych ilustracji — głównie zdjęcia (chociaż służbie robiono je bardzo rzadko) i wycinki prasowe. Lekturę urozmaicają również fragmenty "Poradnika służby domowej" pióra Ulanickiej.

Książka zawiera kilkanaście stron bibliografii, w podziale na poszczególne rozdziały.

Nie zauważyłam wpadek językowych. Oczywiście, nie liczę błędów w cytatach z listów i wypowiedzi służących.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz